czwartek, 26 lutego 2009

Marzenie o lepszym świecie - równe prawa dla homików!: podpunkt 4

4. Homoseksualizm - w tej kwestii jestem równie nieobiektywny jak heteryk prawiący o heteroseksualizmie.

Króciótko o kompetencjach duchownych szczególnie katolickich (jako najbliższych geograficznie, kulturowo, etc.) w tej sprawie. Otóż kompetencje te są zerowe. Nie zmienia tego stanu rzeczy praktyka w tym zakresie odbywana regularnie przez przynajmniej połowę duszpasterzy. Jest dokładnie na odwrót. Te same usta służące nocą do obrabiania pał klerykom, w niedziele ciskają gromkie słowa na bezwstydnych homoseksualistów. Celibat sam w sobie stanowi zachętę dla młodych chłopaków z ultra-katolickich rodzin jako maska dla nieakceptowanej seksualności.
Teoretyczne stanowisko kościoła w sprawach homoseksualizmu przedstawię szerzej omawiając książkę Johna Boswella pt. „Chrześcijaństwo tolerancja społeczna i homoseksualność”; oddalenie argumentów hierarchów na gruncie moich przekonań i idei nie jest wyzwaniem; mam natomiast chęć by oddalić ponad wszelką wątpliwość po stokroć fałszywe przekonanie, że biblia potępia homoseksualizm (niedługo jeszcze zapiszą ten zwrot w słowniku związków frazeologicznych). Książka ta dostarcza miażdżącej argumentacji przeciwko powyższej tezie, uznawanej za niepodważalną. I całą masę informacji po podobnej randze. Nie będzie to jednak ani pierwsza, ani druga pozycja przeze mnie omówiona.


Teraz już bardziej politycznie.
ONZ powinno kontynuować swoją inicjatywę ku depenalizacji homoseksualizmu na całym świecie, mimo dziwacznego sojuszu Watykanu z państwami islamskimi. Kolejny krok to zniesienie przepisów dyskryminacyjnych w pracy i w życiu społecznym. Taki projekt miałby za zadanie wyznaczyć kierunki politycznego działania na przyszłość, oraz stworzyć pozytywny klimat wokół sprawy. Niestety jak na razie klimat polityczny wokół praw mniejszości w większości regionów świata uległ pogorszeniu. Odpowiedzią na despotyzm tyranów i destrukcyjne nurty społeczne wiedzione przez populistycznych polityków mógłby być azyl dla prześladowanych członków mniejszości LGBT. Azyl nie byle jaki bo udzielony nie w jednym z państw przychylnych mniejszościom (za to zwykle mało skorych do utrzymywania azylanta) ale w nowo utworzonym państwie w sensie administracyjnym, prawnym i terytorialnym. Gdyby prześladowania polityczne stanowiły dla społeczności międzynarodowej niedostateczny powód, za dostatecznie silny pretekst założycielski posłużyłoby męczeństwo dotkliwie prześladowanych przez setki lat mężczyzn o homoseksualnej orientacji. Naturalnie Gay Kingdom byłoby otwarte dla obywateli przyjaznych środowisku. Nikogo nie powinno martwić potencjalnie niskie zaludnienie takiego tworu. Ostrożne szacunki wielkości populacji homoseksualnej wskazują na 5% ogółu. W skali światowej byłoby to 300 mln ludzi.

Wróćmy z obłoków na własne poletko (ujebane błockiem). W Polsce nie istnieje możliwość zawarcia związku małżeńskiego między dwoma osobami tej samej płci uznawanego przez państwo. Pro forma napiszę też, że kościół się w tej sprawie nie wychyla. Wrrrróć, miało być na odwrót, proszę czytelnika by zamienił władze miejscami w dwóch ostatnich zdaniach. Teraz już powinno być dobrze, dziękuję. Niestety w takim układzie nie ma szans nawet na ugrzecznione związki partnerskie, nawet gdyby w drodze kompromisu zrezygnować z obowiązkowego seksu pary młodej naprzeciwko ratusza.
Pod tym względem dużo dalej zaszły inicjatywy obywatelskie takie jak Humanistyczne Śluby organizowane przy pomocy polskiego towarzystwa racjonalistycznego skoncentrowanego wokół portalu racjonalista.pl. Ślub taki jest świecką odpowiedzią na rytuały kościelne, nie nosi też śladu formalizmu ślubu cywilnego. Para młoda ma wpływ na każdy element ceremonii.

W czasach kryzysu wszyscy mają w dupie mniejszości. Gdy była koniunktura co jakiś czas w telewizji występował prawicowy polityk by zapewnić zaniepokojoną Brukselę, że w Polsce gejom żyje się dobrze, zaś przeciętni obywatele mogli powrócić do starannej uprawy homofobii w swoich ogródkach. W Kartoflandii państwo pozwala gejom chodzić wolno; geje nie uprawiający seksu przedmałżeńskiego mają szansę dostąpić zbawienia (jaka znowu miłość?); po wyoutowaniu się w szkole/na uczelni istnieje szansa na dotrwania w jednym kawałku do czasu ukończenia; outing w pracy daje szansę, że z niej nie wylecisz; przy pobieraniu krwi istnieje szansa, że lekarz nie zapyta o orientację. To wszystko nosi u nas dumne miano TOLERANCJI.

5 komentarzy:

  1. co Ty tu masz niedopracowanego??
    tekst jest fantastyczny!i daje do myślenia...
    no niestety u nas tolerancja wygląda tak, że jeśli wtapiasz się w tłum, jesteś taki sam jak większość to jesteś cacy, a tych którzy są inni trzeba powybijać...
    i naprawdę...zgadzam się z Tobą w 200% :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. może powinienem włączyć moderowanie?:P

    w każdym razie informuje o korektach dokonanych w pierwszym akapicie podpunktu b

    OdpowiedzUsuń
  4. i jak Ci nie wstyd sromotniku bezwstydny wygadywać takie rzeczy:D.... a tak na serio to się rozkręcasz z każdym postem, Ty to masz łeb:) ŚWIETNY TEKST;0

    OdpowiedzUsuń

Żaden z postów nie wyczerpuje tematu (za pominięte aspekty nie odpowiadam:P) add-ony mile są za to widziane w komentarzach