wtorek, 3 marca 2009

Źródło niekończących się polemik - o polityce: podpunkt 10

Myślę, że nadszedł czas bym zaprezentował swoje poglądy polityczne. Poglądy, które muszę streścić do minimum, by blog ten nie stał się monotematyczny, a zarys nie zmienił się w monografię. Wprawdzie na dzisiejszej scenie politycznej trudno czasem rozróżnić prawicę od lewicy, konserwatystów od liberałów, centrystów od ugrupowań z marginesu, podział w mojej głowie przebiega stabilnie i pomieszanie pojęć mi nie grozi. Jak się domyślacie prawica nie jest moją opcją. Stanowczo wydaje mi się nierozsądne by idee uznawać za wartościowe tylko dlatego, że są stare, tj. tradycyjne. Dla nowych wyzwań jakie stwarza rzeczywistość potrzebujemy świeżych pomysłów, adekwatnych do sytuacji, bynajmniej nie oznacza to odrzucenia doświadczeń wcześniejszych pokoleń. Taka jest właśnie pozytywna rola tradycji, jako doświadczenia które chroni nas przed powtarzaniem w kółko tych samych błędów; w wydaniu prawicowców sprowadza się to jednak do mówienia i robienia w kółko tego samego. Drugą stroną konserwatyzmu jest zachowawcze podejście do świata a nazywając rzecz po imieniu zamknięcie się na rzeczywistość. Towarzyszy temu ksenofobiczne podejście, brak akceptacji dla odmiennych stylów życia i zarazem skłonność do pouczania innych jak mają żyć. Prawicowe spojrzenie to spojrzenie nieufne wobec wszystkiego co inne.
Podobno Piłsudski powiedział kiedyś mniej więcej, że: „kto za młodu nie był lewicowcem ten na starość będzie starą świnią”. Otóż prawicowy pogląd na świat kojarzy mi się właśnie ze starością umysłu, przekonaniem, że wszystko już wiemy i nic już naszych poglądów nie zmieni. Tym bardziej przykre gdy spotyka to ludzi młodych. Nie jest za pewnie przypadkiem, że większość naukowców ma poglądy lewicowe. Każdy badacz powinien być bowiem gotów by nieustannie weryfikować wcześniejsze tezy, kierując się wyłącznie dowodami a nie swoim przywiązaniem do nich. Konserwatywnie ukształtowany umysł wprost przeciwnie odczuwa raczej potrzebę by utwierdzać się we własnych przekonaniach.
Mój umysł zaś (jak i serce) wykazują wrażliwość lewicową, pojmowaną jako troskę o dobro słabszych. Chodzi przede wszystkim o wykluczonych społecznie, mniejszości, niepełnosprawnych. Nie oznacza to idealizowania tych grup czy cackania się jak z jajkami. Każdy musi starać się stanąć o własnych siłach, litość jest zbyteczna i urąga ludzkiej godności. Rolą państwa jest przeciwdziałanie nierównościom społecznym i egoizmom grup silniejszych, niestety bywa odwrotnie.
Człowiek jest istotą społeczną lub zwierzęciem stadnym, jak kto woli, nie wolno nikomu zapominać, że nie żyje sam. Dlatego wszelkie uprzedzenia należy wykorzeniać i nienawiści nie pielęgnować; te rzeczy były dobre gdy ludzie żyli w plemionach i walczyli o terytoria łowieckie.

Gdy zaczniemy szanować prawa wszystkich bez wyjątków i marginalizowania, można będzie powiedzieć, że jako społeczeństwo dojrzeliśmy do demokracji, ale czy nasi politycy sami wpierw do niej dojrzeją? Śmiem wątpić. Przedziwna światowa tendencja dążenia partii politycznych do centrum spowodowała, że upodobniły się one do siebie (przy tym nawet lewica przyjęła wolnorynkowe doktryny, tak szkodliwe dla ubogich!). Konsekwencją była narastająca frustracja wyborców wobec praktycznego braku wyboru. By ją rozładować największe partie obróciły się w kierunku mediów masowych, z którymi utworzyły sojusz, tworząc coś co nazywamy postpolityką lub telepolityką. Dzisiaj żaden szanujący się polityk nie wypowie się na ważny temat społeczny bez uprzedniego oglądnięcia się na słupki sondaży opinii publicznej, komisje sejmowe nie chcą debatować bez włączonych kamer, posłowie celowo gadają głupoty w nadziei, że zacytują ich w mediach, konkurencja jest jednak duża.
Nikt dzisiaj nie traktuje poważnie programów. Przykładowo, choć miażdżąca większość społeczeństwa popiera egalitaryzm i redystrybucję dochodów, w sondażach popularności wciąż utrzymuje się Platforma Obywatelska, w której programie pojęcie równych szans ogranicza się do równości wobec prawa, gdyż jakakolwiek pomoc instytucjonalna narusza podobno wolność jednostki! A nadzieja na zmniejszenie ostrego kontrastu pomiędzy dochodami najwyższymi a najniższymi omal nie poszła z dymem razem z ustawą kominową.
Co to ma wspólnego z demokracją? Dokładnie nic i do tego właśnie zmierzam. Władza legitymuje się mandatem uzyskanym głosami wyborców, ale wpływ ludu kończy się praktycznie wraz z wrzuceniem kartki do urny wyborczej. Programy i obietnice przedstawione nam przed wyborami idą w odstawkę wraz momentem zderzenia się nieprzygotowanych do rządzenia polityków z realiami. Jeżeli poczujemy się oszukani niespełnionymi obietnicami, możemy co najwyżej zaciskać pięści i zgrzytać zębami do czasu następnych wyborów (do których kampania zaczyna się zwykle gdzieś w połowie kadencji). Taką mamy dzisiaj (tele)demokrację.

4 komentarze:

  1. mimo, iż chętnie coś mądrego napisać bym chciała to nie mogę. Bo o polityce mam pojęcie ciemne jak najczarniejsza dziura najciemniejszego miejsca rowu mariańskiego... Może polityka sam w sobie nie jest zła. ale to co reprezentują nasi politycy,z prezydentem na czele, jest już szatańsko złe. co to za polityka gdzie politycy dbają głównie o własne dobro, a ustawy,reformy itp.są tylko po to, żeby niemożna im było zarzucić, że kompletnie nic nie robią.
    nawet jeśli się mylę to dobrze mi z tym.
    a polityków mam za kompletne dno. dno i 10metrów mułu.
    nawet jeśli jest kilku prawdziwych, porządnych polityków( strasznie głupio,sztucznie to brzmi "porządny polityk") w tłumie pozerów i bałwanów nie mają siły przebicia

    OdpowiedzUsuń
  2. no cóż, sama prawda, politycy to politycy, tak jest cały czas, mówią o jakiś bzdetach którymi nie da sie kierować w polityce - miłość? już widze jak nas Tusk kocha, i jak się z Kaczyńskimi kocha, jak walczy z nimi o krzesło przy stole obrad, ostatnio znów była sytuacja ze Kaczyński chciał jechać razem z Tuskiem, pomimo ze każde państwo miało tylko jedno krzesło, znów by polewkę z nas zrobili na arenie międzynarodowej - tylko od tego oni są, nie od reprezentowania tylko od robienia z nas idiotów, bedą nas Polaków brać za takich samych idiotót w końcu kto ich wybierał????? Kasia dobrze mówi, dno, dno i jeszcze raz dno.... my nie interesujemy się polityką w takim stopniu jak Ty bo to po prostu nas przerasta, to co tam widzimy, słyszymy.....jeden wielki cyrk....
    Lewicowcy? czyli takie SLD na przykład i jeszcze z Leszkiem Millerem na czele??:D według mnie wszyscy są be:P może poglądy lewicowe nie są złe, tylko źli są ludzie którzy realizują je......ale czemu tak zawsze musi być, czemu w tym kraju nie ma odpowiednich ludzi na odpowiednich miejscach, stanowiskach("porządnych polityków":D)....? ale w sumie mamy dzięki temu cały czas na co narzekać:D we wszystkim trzeba szukać pozytywów....

    OdpowiedzUsuń
  3. dzisiaj nie ma posta, za to jutro będą dwa:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Krzyś zrób coś z tym dodawaniem, bo jak dodaje za pierwszym razem to mi nie chce wejść dopiero za drugim razem koment wchodzi....no a teraz za drugim razem nie chciał....może dlatego ze pomiędzy jedną a drugą próba dodałem pare słó

    OdpowiedzUsuń

Żaden z postów nie wyczerpuje tematu (za pominięte aspekty nie odpowiadam:P) add-ony mile są za to widziane w komentarzach